Dawno na sesji się tak nie zmęczyłem, trasa niby żadna okazała się dla takiego piecucha jak ja wcale nie małym wyzwaniem. W dodatku nie dorobiłem się jeszcze odpowiednich gadgetów na takie okazje, więc w plecaku miałem prawie tyle klamotów co zawsze… Po drodze pocieszała mnie tylko ta myśl, że towarzysząca mi Para, której dałem się namówić na ten spacerek miała wcale nie lżej ;)
Ostatnie wpisy
- M+K – zdjęcia ślubne w Jarosławiu
- Marta i Mateusz – reportaż z Krakowa
- Magda i Łukasz – reportaż w Limanowej
- Wycieczka w Tatry
- Urlop fotograficzny
- Od zmierzchu do świtu – zdjęcia z Wenecji
- Impreza dopiero się zaczyna
- Plener na Słowacji
- Marta i Maciek – wesele w Szczawnicy
- Plener na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej