Czyli dylemat iście Hamletowski: zoomy czy może stałki?
Tak, po długich bojach z myślami zanabyłem droga kupna legendarne 35 L. Trochę się z tym nosiłem, ale w końcu korzystając z przebłysku słońca na niebie (co przy obecnej aurze i fajrancie o 16 nie jest wcale takie proste) przestrzeliłem 35 vs 16-36 II na identycznych motywach.
Wnioski:
– stałka bezdyskusyjnie ostrzejsza w całym kadrze (co nie znaczy, że obrazka z zooma nie dało by się w centrum kadru wyciągnąć USM do porównywalnego stanu) niemniej fakt jest niepodważalny.
– pomijając kwestie wynikłe z DOF goły boke(h) owszem rożny ale IMHO nie jakoś dramatycznie, w wersji II 16-35 dodano parę listków przysłony w związku z czym jest całkiem całkiem ok.
– ze światłem nie ma co dyskutować 1,4 vs 2,8 w bojowych warunkach robi dużą różnicę.
– deko lepszy kontrast/kolor na rzecz 35, ale od czego jest RAW – da się i to sfabrykować z poczciwego zooma!
– może to i oczywiste, ale WAŻNE – stałka nie ma zooma :( ktoś kto nie przywykł do pracy na zoomie nożnym, musi nabyć nowe nawyki.
– jedno słowo ABERRACJA CHROMATYCZNA. Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego szkło za prawie 5 koła tak dramatycznie aberruje? porażka!, 16-35 pod tym względem miażdży…
– ostanie już spostrzeżenie dotyczy pracy pod światło, o ile 16-35 zaflarował całkiem ładnie o tyle 35 wywaliła mi wszystkie barwy tęczy i masz babo placek.
Nie będę się wymądrzał i liczył punktów, z resztą każdy z fotografujących ma trochę inne priorytety, niech więc zainteresowani sami sobie odpowiedzą na pytanie: pióro czy flamaster?
Edit [23.02.2009]: na prośbę Tomaszów pliki: 16-35 i 35 na oba na 5,6