Dawno dawno temu za siedmioma górami, za siedmioma lasami… ;) ale miało być nie o tym.
Miało być o modnym już od jakiegoś czasu słowie-kluczu czyli KREATYWNOŚCI. Słowie otwierającym
wszystkie drzwi, gwarantującym sławę, chwałę [kasę] i nieśmiertelność. Niestety jak wiele modnych słów
powoli i kreatywność skutecznie się dewaluuje, jeszcze dwa machnięcia ogonem (o ile już to nie nastąpiło)
i wyląduje w tym samym lamusie co profesjonalizm, tolerancja czy ekologia.
Modne ostatnio warsztaty od stawiania tarota, przez plecenie koszyków z wikliny, garncarstwo, czy wreszcie
przeróżnej maści fotografię, powoli stają sie znakiem naszych czasów. Pomijając tych którzy szkolą bo przecież
nie robią tego charytatywnie wiec ich misyjne zapędy w ostatecznym rozrachunku mogą okazać się
nie do końca szczere, spójrzmy na szkolonych.
Każdy chce dziś coś umieć, znaleźć coś swojego czy choćby sposób na zabicie czasu gdy dawno do szczęścia
przestała wystarczać kablówka (no chyba, że w HD, 3D czy HWDP). Niewielu jednak zapisuje sie na
„całkowanie w weekend”, „syntezę jądrowa w pigułce” czy „biologię termitów dla opornych”…
Wszyscy zapisują sie na języki obce – tak to prawda, ale raczej z dziejowej konieczności niż potrzeby
czytania Shakespeare’a w oryginale…
Wszyscy szukają zajęć KREATYWNYCH, alternatywnych form wyrazu, ktoś wybiera Salsę,
ktoś modeling, ktoś fotografię ciesząc się przy tym jak dziecko. Chcemy być lepsi, bardziej otwarci, pomysłowi,
oryginalni i chyba dzięki temu ciut szczęśliwsi.
Jeśli ktoś ma wolne 15 minut, polecam ten krótki wykład, poniekąd trochę o tym wszystkim.
Ps. A co ma z tym wszystkim wspólnego tytułowa Czarodziejka z Księżyca? Polecam zajrzeć: MAGDA TWORKOWSKA mimo prawie tak ciężkiego charakteru jak mój – jedna z najbardziej kreatywnych osób jakie znam.