Sierpniowa uroczystość w Koninie była najmniejszą – co od razu trzeba zaznaczyć – nie najskromniejszą w jakiej do tej pory przyszło mi uczestniczyć. Alicja i Robert swoje przysłowiowe „tak” wypowiedzieli w bardzo kameralnym gronie, praktycznie najbliższej rodziny i fotografa. W tym wypadku zaufanie klienta było dla mnie zarówno powodem do dumy, jak i niepewności, co do ostatecznego kształtu reportażu. Jak się okazało bowiem jego uczestnikami miało być zaledwie 15 osób z Parą włącznie. Jak się udała ta sztuczka, można sądzić po poniższej 25% próbce całości. Dla porządku dodam tylko iż na plenerze z młodymi spotkaliśmy się w październiku kawałek drogi zarówno z Krakowa jak i Konina, bo w Tatrach…